Znalazłam na moim ulubionym portalu edukacyjnym Edutopia artykuł na temat „złych” rad dla nowych nauczycieli. Każdy z nas przypomina sobie swoje początki w tym zawodzie, wątpliwości i zamieszanie. Studia nie przygotowały nas na większość napotykanych trudności. Niektórzy z nas szukali pomocy u doświadczonych nauczycieli. Ich rady nie zawsze były dobre. Osoby udzielające rad miały przeważnie dobre intencje – chciały pomoc, ale często dobrymi intencjami piekło jest wypróbowane. O takich trzech „złych” radach jest artykuł, z którego korzystam, a ja jeszcze dodałam od siebie czwartą.
Zacznę jednak od własnego doświadczenia, gdy po 12 latach pracy na wyższej uczelni rozpoczęłam pracę w szkole, czyli stałam się nowym nauczycielem w liceum. Zaczęłam uczyć 120 nowych dla mnie uczniów. Miałam nieustający kłopot z jedną klasą drugą. Dzieliłam się tym kłopotem w pokoju nauczycielskim, ale wszyscy mówili, że oni z tymi uczniami nie mają problemów. Zaczęłam wątpić, czy się nadaję do zawodu nauczyciela. Wreszcie jedna z nauczycielek matematyki postanowiła mi pomóc, powiedziała: To wszystko wynika z tego, że pani nie trzyma ich krótko. Powinni się pani bać, jest pani za miękka.
Jej rada płynęła z jej doświadczenia, była bardzo ostrą nauczycielką, przy okazji znienawidzoną przez uczniów. Część uczniów i rodziców skarżyło się do dyrektora szkoły, ale on nie reagował, gdyż wyniki nauczania w klasach uczonych przez tę nauczycielkę były dobre. Okazało się, że wszyscy ze strachu brali korepetycje i dlatego były „dobre” efekty.
Nie skorzystałam z rady koleżanki, po pierwsze kłóciły się z moimi wartościami, a po drugie po prostu nie umiałam tak postępować jak ona. Doświadczenie z tą klasa dużo mnie nauczyło, choć było bardzo trudne. Na szczęście nie skorzystałam z rady pt.: Uczniów trzeba trzymać krótko, powinni się bać nauczyciela.
A teraz inne trzy rady zaczerpnięte z artykułu:
- Nie uśmiechaj się na początku, aż do Świąt Bożego Narodzenia.
Łączy się to z niebyciem na początku pobłażliwym i życzliwym. Jest obawa, że uczniowie to wykorzystają i „wejdą na głowę” i nie będzie można utrzymać dyscypliny. A prawda jest taka, że uczniowie nie chcą widzieć ponurej twarzy nauczyciela, cenią jego humor i boją się wściekłego wyrazu twarzy.
Bez radosnej atmosfery i poczucia bezpieczeństwa nauka jest bardzo trudna. Ponuractwo, to raczej przepis na porażkę i brak zadowolenia z pracy nauczyciela.
- Nie mów uczniom nic o swoim życiu
Zdaniem nauczyciele głoszących taką radę uczniowie nie interesują się życiem nauczyciela i jego historia ich nudzi.
A w rzeczywistości, jeśli nie pokazujemy się uczniom jako prawdziwi ludzie tylko jako niedostępne pomniki, to uczniowie nie mają z nami relacji, co jak wiemy jest konieczne dla procesu uczenia się. Nie oznacza to, że powinniśmy ciągle o sobie i swoim życiu mówić. Umiar jest konieczny, gdyż temat w postaci ucznia jest dla nich znacznie bardziej intersujący niż temat dorosłego.
Jeśli pokazujemy uczniom choć kawałek naszego życia dajemy im do zrozumienia, że dorośli też są ludźmi, a nawet, że kiedyś też byli dziećmi. Warto pokazać uczniom, że mieliśmy lub mamy podobne zainteresowania, że lubimy podobną muzykę i przede wszystkim, że mamy swoje pasje.
- Spędź pierwszy tydzień szkoły tylko na poznawaniu uczniów.
Ta rada staje się coraz bardziej powszechna, a niestety nadaje sztuczności pobytowi w szkole. Spotykamy się w szkole, aby się przede wszystkim uczyć, poznajemy się mimo to.
Taki tydzień poświęcony tylko poznawaniu się, może wzbudzić u uczniów przeświadczenie, że szkoła jest od poznawania się. Może im to odpowiadać, ale czas leci i osiągniecie celów zaczyna się oddalać. Za to warto wypracować sobie sposoby poznawania uczniów, może to być ankieta (https://oknauczanie.pl/ankieta-na-poczatku-roku-szkolnego rozmowy na korytarzu, poranne powitania itp.
Te trzy powyższe „zdradliwe” rady pochodzą od Jay Wamsted
https://www.edutopia.org/article/advice-new-teachers-should-ignore
Dorzucę jeszcze jedna z mojego doświadczenia:
- Plan musi być zrealizowany
Każdy (szczególnie zaś młody nauczyciel) przygotowuje się starannie do lekcji i chcę plan zrealizować. Jednak bardzo często plan pada z różnych powodów. Nauczyciel starający się zrealizować założony plan może spowodować porażkę. Trzeba mieć plan B i moc go zastosować. O takim planie B pisałam we wpisie o „Gąbkach” (https://oknauczanie.pl/6165-2 i https://oknauczanie.pl/gabki-edukacyjne-27-awaryjnych-i-sprawdzonych-przez-nauczycieli-zadan-dla-uczniow-czesc-1 ). Zamiast realizować plan, trzeba być gotowym na niespodziewaną zmianę.
Nie każda rada doświadczonego nauczyciela jest trafna!