Przeczytałam a FB wpis mojej dawnej uczennicy Agnieszki Fatek relacjonujący sposób oceniania w szkole jej dwóch córeczek.
„Nasz ulubiony moment roku szkolnego – czytanie semestralnego feedbacku to zawsze wzruszający wspólny czas, więc dzielę się, żebyście i Wy mogli się rozpłynąć”
Przyszła mi na myśl ogólnopolska dyskusja, o niestawianiu dzieciom stopni. Przestawione przez mamę – Agnieszkę „opinie” są wspaniałe i warte naśladowania. Jednak bardzo ciekawa dyskusja wywiązała się pod wpisem. Przywołam ją w częściach, gdyż jest odzwierciedleniem obaw rodziców, czy tego typu ocenianie jest dobre dla dzieci.
Podczas debat, które prowadzi Szkoła bez ocen, wypowiadają się nauczyciele, rodzice i uczniowie i są to wypowiedzi jednoznaczne – nie stawiać stopni, zamiast nich informacja zwrotna, czyli ocena kształtująca. Rzeczywistość jednak skrzeczy stopniami i krytyką. Nie spotkałam się z publiczną krytyką oceniania przy pomocy informacji zwrotnej, ale w prywatnych rozmowach zarówno nauczyciele, jak i rodzice wyrażają obawy. Przede wszystkim dotyczą one:
- Bez stopni uczniowie nie będą się uczyć.
- Uczniowie bez doświadczenia krytyki nie będą przygotowani do życia w dorosłym świecie.
Mam dużo argumentów, aby osłabić te obawy, ale tym razem oprę swoja refleksje na komentarzach do wpisu Agnieszki. One dowodzą tych obaw. Powinniśmy my nauczyciele je brać pod uwagę i nie ogłaszać sukceu – „uczmy bez stopni”. Rodzice i uczniowie zgłaszają wątpliwości.
Osoba o niku Jasiek Taras w komentarzu pyta: „I jak to się ma do rzeczywistego świata, w którym będzie ocenianie krytyczne na każdym kroku, a nie tak, jak tu opisana ocena w samych superlatywach? Nie myślisz, że powinna być oceniana sprawiedliwie i skrytykowana za to, co robi słabo, a nie „wycukrzona” pochlebstwami? „Feedback polega zarówno na chwaleniu, jak i konstruktywnej krytyce. Tutaj tego drugiego brak zupełnie”.
Moje refleksje: Pojawia się obawa, że uczniowie doceniani, nie będą mogli sobie poradzić potem z krytycznymi uwagami. Rodzi się myśl, że do przyjmowania krytyki trzeba dzieci przyzwyczaić.
Nik – Asiek: „Zaraz, zaraz. Cały ten dokument to jest ocena… ale tylko pozytywna. Ukryta jeszcze w konwencji opinii i odczuć autora. Oczywiście, że oceny są budujące. Chyba, że ma się problem z przyjmowaniem krytyki, to wtedy ma się problem ze sobą samym. Subiektywne spojrzenie na naszą osobę przez specjalistę jest chyba podstawą, np. psychoterapii. Jeżeli nie konfrontujemy swoich postępów z opinią osób, które wiedza od nas więcej i maja autorytet, żeby nas oceniać (np. na jakim poziomie znajdują się nasze umiejętności) to ciężko jest jakiś progres zaliczyć. Oczywiście można zdać się tylko na własną ocenę …. ale to raczej mało obiektywne i prowadzi do „odklejki”. Nie jaram się w każdym razie malowaniem dziecku przecukierkowanej rzeczywistości w kwestii oceny jego zachowania, czy postępów i włożonej pracy. W jaki sposób ma się dowiedzieć – nad czym ma pracować, skoro uzyskuje tylko pozytywne opinie? Jak można się jarać opinią na koniec roku, skoro wiadomo że będzie pozytywna tak samo, jak u wszystkich i tak samo jak zawsze? Pachnie mi to totalnym bullshitem”.
Moje refleksje: Całkowite zaufanie do nauczyciela, że ma prawo oceniać negatywnie i krytykować i nadzieja, że dziecko słabo ocenione na koniec roku nadrobi w czasie wakacji. Pojawia się też porównywanie z innymi, najlepiej pewnie stopniami, bo tak najłatwiej.
Nik Joanna: „Moim zdaniem wystarczy człowiekowi pokazanie jego mocnych stron i wzmacnianie ich. Nikt nie potrzebuje wiedzieć w czym jest słabszy od drugiej osoby, po co to komu?”
Moje refleksje: Próba obrony samooceny i braku porównywania ocen uczniów.
Nik Agnieszka: „Ten dokument zawiera obserwacje, a nie ocenę. Ocena jest wartościująca”.
Moje refleksje: Po tym wpisie następuje dyskusja, nad definicją encyklopedyczną słowa – ocena. Wynika z niej, że ocena jest związana z wartościowaniem i krytyką.
Nik Jasiek: „Obserwacja i wyrażenie swojej opinii jest chyba tym samym, co wyrażenie oceny. Dzieci nie dyktują warunków, tylko ktoś zajmuje się ich rozwojem. Jeśli nie nakreśla im się słabszych stron, tylko pielęgnuje fałszywe poczucie własnej zajebistości, to się je celowo wprowadza w błąd. Jaki jest w tym sens?”
Moje refleksje: Powtarza się opinia, że dziecko samo nie widzi, co zrobiło dobrze, a co źle, trzeba mu to pokazać. Jeśli chwali się dziecko, to robi mu się krzywdę, gdyż wbija się go w dumę.
Nik Joanna: „Nikt nie fałszuje rzeczywistości, po co ktoś ma mojemu dziecku wytykać jego słabe strony? Znasz opowieść o rybie? Ryba na drzewo nie wejdzie i się tego nie nauczy, za to zajebiście pływa. I o to chodzi zarówno w wychowaniu dzieci, jak i w nauce, uczysz się siebie, rozwijasz swoje mocne strony, a potem wiesz, jak je w życiu wykorzystać. Czy ty w życiu uczysz się wszystkiego i ze wszystkiego chcesz być najlepszy? To jest niewykonalne”.
Moje refleksje: Przyzwolenie na bycia słabszym w niektórych obszarach. Trochę obok głównego wątku.
Nik Jasiek:
„Czyli jednak to świadectwo (które przedstawiłaś) jest oceną, ale tylko pozytywną. Bez sensu w takim razie jest całe to założenie. Oceny pozytywne są ok, negatywne nie są… a w ogóle ukrywajmy wszystko za fasada opinii… ale tylko pozytywnej !! tzn. oficjalnie… bo oboje wiemy, jak jest w momencie kiedy zbiór pochlebstw prowadzi do totalnego braku poszanowania zasad panujących w społeczeństwie lub grupie. Wtedy znajdują się negatywne opinie i oceny tylko na “oficjalnym” dokumencie, udawajmy że ich nie ma.
Moje refleksje: wzmocnienie ataku i wysnucie wniosku, że przekazywanie tylko pochwał prowadzi do braku szacunku do wszystkiego.
Nik Paulina:
„Czy krytyka kogoś za to, co robi słabo jest większą motywacją do poprawy dla tej osoby? Według mnie niekoniecznie,,,, bo słabość w danym obszarze może świadczyć oczywiście o lenistwie, ale i o braku narzędzi, możliwości, zgody oraz przestrzeni, aby dana osoba była w stanie się poprawić… Dlaczego osoba ta miałaby być dobra na wszystkich płaszczyznach? Dlaczego musi być krytykowana za swoje błędy, niedociągnięcia, zamiast po prostu chwalona i wspierana w obszarach, w których jest dobra? W większości przypadków, nawet dziecko jest świadome swoich słabych obszarów i naprawdę nie potrzebuje jeszcze krytycznej oceny potwierdzającej słabość”.
Moje refleksje: Opcja – Pochwała buduje.
Nik Joanna Przybylska
„Kiedyś też pisałam takie laurki. Teraz mam podejście, moim zdaniem uczciwsze.
Nie oceniam (szkoła systemowa) tylko opisuję rzeczywistość. Są to stwierdzenia typu: czyta w dobrym tempie, odnajduje informacje w tekście, z pomocą nauczyciela interpretuje. Dodaje w pamięci w zakresie 100, popełnia błędy w odejmowaniu z przekraczaniem progu dziesiątkowego itd. Oczywiście u jednej osoby np..: pisze czytelnie, nie popełnia błędów, u innego pisze estetycznie, a jeszcze u innego – pisze nieczytelnie. Kiedyś wydawało mi się, że te negatywne informacje nie są potrzebne uczniom, ale teraz jestem przekonana, ze są, po to, by mogły rozwijać się, by nie było też zaskoczenia. Byłam przekonana, że wiedza, czego nie potrafią, ale tak nie jest. […]
Moje refleksje: To zdanie, jak sądzę, nauczycielki wczesnoszkolnej, która stara się stosować informację zwrotną. Zdanie poparte doświadczeniem, że małe dziecko może nie wiedzieć, co ma poprawić.
Wielu nauczycieli przechodzi na ocenianie przy pomocy informacji zwrotnej. Jednak należy pamiętać, że od klasy czwartej prawo oświatowe nakazuje wystawienie stopnia na koniec roku. Łatwiej mają nauczyciele młodszych dzieci, bo tam żadne stopnie nie są konieczne. Córeczki Agnieszki są w III i IV klasie. W III kasie na szczęście nauczycielka nie musi stawiać stopni i karać krytyką, a w IV dokument nazwany jest suplementem do oceny, czyli wyjaśnieniem dla oceny końcowo rocznej.