Każdy nauczyciel matematyki chciałby, aby uczniowie byli zaangażowanie w to co on proponuje podczas lekcji. Jednak nie jest to łatwe do osiągniecia. Dużym ograniczeniem jest konieczność realizacji programu, którą narzuca system.

Wielu nauczycielom, którzy chcieli wprowadzić „odwróconą lekcję”, nie udawało się już na samym początku, bo uczniowie nie chcieli przygotowywać się wcześniej do lekcji. W jednym z poprzednich wpisów https://oknauczanie.pl/zadania-na-zroznicowana-klase zaproponowałam zadania, które powinny zaangażować uczniów. Ale co zrobić, jeśli uczniowie nie chcą z chęcią przystąpić do wykonywania tych zadań.

Moim zdaniem brak zaangażowania wynika przede wszystkim z luk w wiedzy matematycznej uczniów i z brakiem ich wiary w to, że podołają zadaniu. Złą rolę pełni również wprowadzanie rywalizacji i oceny uczniów, co psuje więź pomiędzy uczniami. Te powody świadczą o tym, że nauczanie matematyki nie zaspakają podstawowych potrzeb osób uczących się. Według teorii samostanowienia są to potrzeby: autonomii, kompetencji i więzi.

System nie pozwala uczniom na autonomię – na uczenie się we własnym tempie (brak autonomii), skupia się na szukaniu błędu i krytyce (brak poczucie kompetencji i sukcesu) i nauczanie oparte jest na rywalizacji (brak poczucie więzi). Trzy potrzeby niezbędne i wszystkie niespełnione.

Jestem daleka od oskarżenia o to nauczycieli. System w którym tkwimy wypcha ich w taki sposób nauczania. Konieczność realizacji podstawy programowej w określonym czasie, niemożność dostosowania się do potrzeb indywidulanego ucznia (duża liczba uczniów klasie) i oczywiście egzaminy, które napędzają rywalizację i powodują, że uczniowie nie mogą się uczyć od siebie wzajemnie i nie mogą liczyć na pomoc.

Warto przypomnieć sobie czasy, gdy byliśmy uczniami. Nauczyciel proponował rozwiązywanie zadań, a rzeczywistość kusiła uczniów innymi ciekawszymi aktywnościami. Do tego wokół mieliśmy innych uczniów, którzy hałasowali, zaczepiali i dekoncentrowali. Sytuacja się nie poprawiła, a może nawet pogorszyła.

Autor artykułu z którego korzystam Jeremiah Ruesch proponuje wprowadzić pewne sposoby, które mogą zaangażować uczniów.
Czas na myślenie.
Po przedstawieniu zadania/problemu dać uczniom czas na poszukanie samodzielne rozwiązania, można zaproponować pracę w grupach lub parach. Najważniejsze jest, aby nie podawać uczniom natychmiast rozwiązania. Wytrzymać ten czas, gdy uczniowie nie wiedzą, jak się zabrać za rozwiązanie i powoli sami na nie wpadają.
Następny krok
Robić przerwy w rozumowaniu, aby uczniowie sami proponowali następny krok. Przy czym słuchać zdania każdego ucznia, dać szansę wszystkim propozycjom.
Zagadka
Przedstawiać problem, jako ciekawą zagadkę do rozwiązania. Pomocne mogą być pytania kluczowe (lansowane przez ocenianie kształtujące), przewidywania (pozwolić uczniom przewidzieć rozwiązanie, a potem sprawdzenie na ile było trafne), bazowanie na tym, co już uczniowie znają (np. zapytanie – do czego to jest podobne)

Głosowanie

Jeśli uczniowie proponują sposoby rozwiązania lub następne kroki, to można pozwolić uczniom wybrać jedną z proponowanych dróg i pracować w grupach realizując wybrany sposób.

Podobieństwa i różnice

Szukanie podobieństw i różnic może zaktywizować uczniów, a jednocześnie sięga do tego, co już uczniowie wiedzą. Czyli uruchamia ich zasoby. Dodatkowo można zaproponować uczniom konkurs na znalezienie np. największej liczby podobieństw.

Błąd

Szukanie błędu zachęca uczniów do pracy. Lubią być w roli znajdującego błąd, a nie go popełniającego.

Można zaproponować uczniom rozwiązanie błędne problemu i polecić znalezienie błędu i jego poprawienie.

Zastosowanie

Uczniowie uaktywniają się, gdy widzą, że to czego się uczą przyda im się w życiu. Pomocą może być ubranie zadania w historię. Można też zaproponować uczniom szukanie takiej historii, która pasowałaby do zadania.

 Pokażę te sposoby na przykładzie zadania: „Dodaj dwa ułamki – 3/10 + 7/15”

Lekcję można zacząć od pytania kluczowego – zdecydujcie, czy wolicie dostać 3/10 ulubionego przysmaku, czy 7/15?. Możecie porozmawiać na ten temat w parach. Napiszcie swoja decyzję na kartce i przylepcie na spodzie ławki, na koniec lekcji sprawdzimy, czy Wasze przewidywania były trafne.
  • Janek wykonał dodawanie dwóch ułamków: 3/10 + 7/15 i podał wynik:

(3 +7)/(10 +15) = 10/25 = 2/5. Karol od razy powiedział, że musi być błąd, bo  suma dwóch liczb dodatnich nie może być mniejsza niż jeden ze składników, a jego zdaniem 2/5 to jest mniej niż 7/15. Dlaczego Karol tak sadzi?

  • Zastanówcie się w parach jakie błędy popełnił Janek?
  • Marysia powiedziała, że nie można dodawać w ten sposób ułamków, że jej zdaniem najpierw trzeba doprowadzić do tego, aby ułamki miały ten sam mianownik. W takim razie, co trzeba zrobić, aby mianowniki obu ułamków były takie same. Porozmawiajcie w parach i zaproponujcie ten sam mianownik dla obu ułamków. Czy już kiedyś robiliśmy coś podobnego?
  • Spróbujcie teraz dodać oba ułamki.
  • Czym różni się dodawanie dwóch ułamków od mnożenie ich przez siebie?
  • Kto z Was chciałby opracować zadanie, które będzie wymagało takiego działania? Jaka historia mogłaby je opisywać?

 

Wszystkie te propozycje wymagają poświecenia więcej czasu niż przy klasycznym nauczaniu polegającym na przedstawieniu przez nauczyciela rozwiązań zadań, ale dają szansę na zaangażowanie uczniów w uczenie się.

Warto poszukiwać sposobów, które stworzą uczniom możliwość zaangażowania, bo ono może zmienić motywację uczniów do nauki.

Inspiracja artykułem Jeremiaha Ruescha

https://www.edutopia.org/article/making-math-lessons-more-engaging?utm_content=linkpos9&utm_campaign=weekly-2024-04-03&utm_medium=email&utm_source=edu-newsletter

 

Poprosiłam Witolda Szwajkowskiego, aby przeczytał, to co napisałam i powiedział mi, czy to ma sens. Cenię bardzo zdanie Witolda, wiele razy zwrócił mi uwagę na ważne aspekty nauczania matematyki. Poniżej jego odpowiedź.

Jak najbardziej ma sens, ale nie wiem, czy przeciętny nauczyciel matematyki z tego podejścia skorzysta. Sam realizowałem bardzo podobny schemat na lekcjach w klasie czwartej i się sprawdzał. Najpierw uczniowie musieli wyobrazić sobie konkretną sytuację, w której mogą się znaleźć i w której może zajść konieczność wykonania jakiegoś praktycznego obliczenia. To odpowiednik zagadki. Potem wspólnie dyskutowali, jak podejść do zagadnienia i określali, jakie dane są potrzebne. To zupełnie inna sytuacja niż typowe zadnie szkolne, gdzie wręcz każe się uczniom wypisać DANE i SZUKANE, i nie ma dyskusji, czy dane podane są właściwie i czy zadanie ma w ogóle jakiś sens.

Dużo czasu poświęcałem też na wspólne z uczniami szukanie błędów w zadaniach, nielogiczności, czy innych bezsensów. Uczniowie bardzo dobrze się przy tym bawili, a gdy już określiliśmy sensowne warunki zadania, to chętnie je rozwiązywali. Ale typowe zadania szkole, z którymi nie ma dyskusji, są  łatwiejsze do zastosowania dla nauczycieli i stąd ich „sukces” wyrażający się absurdalną ilością różnych zbiorów zadań i kreatywnością autorów w tym zakresie. A uczniowie, jak słusznie zauważyłaś ich nie lubią, czemu wcale się nie dziwię. Napisałem kiedyś tekst o podobnym wydźwięku jak Twój artykuł. Myślę, że warto drążyć ten temat i podawać przykłady. Ten Twój jest bardzo dobry, bo uderza w nutę chęci poznania sposobu korzystniejszego wyboru, bliską większości ludzi. Może więcej takich przykładów otworzyło by oczy niektórym nauczycielom zakochanym z podręcznikowych zadaniach?

W następnym wpisie przedstawię artykuł Witolda, o którym wspomniał.