O pytaniach uczniowskich inspirowanych pytaniami nauczyciela: Gdzie tu jest problem? Czego warto by się w związku z tym tematem dowiedzieć? Artykuł można tez przeczytać pod linkiem: https://osswiata.ceo.org.pl/2010/11/07/uczen-zadaje-pytania/ |
Jedna strona do czytania
Ostatnio rozszerzyło się moje spojrzenie na zadawanie nauczycielowi pytań przez ucznia. Do tej pory uważałam, że warto jest wprowadzić taką atmosferę podczas lekcji, aby uczniowie nie bali się zadawać pytań. Chodzi o pytania typu: Dlaczego tak jest?, Czy mogłaby Pani wytłumaczyć jeszcze raz ten problem? Czy coś wiadomo więcej w tej sprawie? itp. Czyli zadbanie, aby każdy uczeń nadążał za tematem. Nauczyciele czasami unikają takich pytań, usprawiedliwiają się, że zawsze znajdzie się uczeń, który chciałby uzyskać dodatkowe wyjaśnienia i w konsekwencji cała klasa stoi w miejscu.
Jeden ze znajomych nauczycieli zapytał mnie ostatnio, co zrobić, gdy klasa namówi się przeciwko nauczycielowi i ciągle sygnalizuje, że uczniowie nic nie rozumieją. Przy okazji problemu tego nauczyciela widać, jak w naszych szkołach silna jest atmosfera walki pomiędzy uczniami i nauczycielem. Bo przecież na zdrowy rozum jaki interes mają uczniowie w złośliwym spowalnianiu tempa nauki? Powinniśmy zająć się wcześniej tą patologią i spowodować, aby nauka była wspólną sprawą ucznia i nauczyciela. Z takich założeń wychodzi ocenianie kształtujące, wprowadzanie go powoduje, że uczniowie zaczynają brać odpowiedzialność za swoją naukę. Również zaczynają być świadomi swojego procesu uczenia się, czyli wiedzą, czego i po co się uczą.
Tą okrężną drogą docieram jeszcze raz do pytań uczniów. Ale tym razem są to pytania, inspirowane pytaniami nauczyciela: Gdzie tu jest problem? Czego warto by się w związku z tym tematem dowiedzieć?
Łączy się to z proponowanym w ocenianiu kształtującym – ustalaniem celów uczenia się razem z uczniami. Niektórzy oprotestowują tę propozycję: – Przecież uczniowie nie znają tematu, to jak mogą o nim dyskutować? Racja, przeważnie nie znają, ale każdy nowy temat w jakimś zakresie, kojarzy się im z tym, co już wiedzą. Wzbudza pytania o to, w jakim stopniu jest to to samo, a ile w tym nowego.
Weźmy przykład równań liniowych. Przeważnie nauczyciel podaje schemat rozwiązywania takich równań – “przenoszenie” wyrazów na jedną stronę, redukcja wyrazów, reguły równań równoważnych… Uczniowie opanowawszy reguły, powielają je w innych zadaniach. Wielu z nich nie rozumie, co właściwie robi. Jeśli zamienić im literkę x na p, to już nie potrafią schematu powtórzyć. Po skończeniu szkoły wielu z nich zapomina reguły i nie jest w stanie rozwiązać żadnego równania.
Dlaczego tak jest? Myślę, że powód tkwi w tym, że uczniowie nie rozumieją, co to znaczy rozwiązanie równania. Jeśliby wcześniej przed podaniem schematu podyskutować z nimi na ten temat, pozgadywać propozycje rozwiązań, spowodować, że ten x im się “uwewnętrzni”, to proces nabrałby sensu. Lekcję można zacząć od napisania równania i zapytania uczniów: Jaki widzicie tu problem? Może okazałoby się, że uczniowie znajdą inne pytania związane z tym równaniem, a nie tylko szukanie odpowiedniego iksa? Na przykład: Skąd się to równanie wzięło? Dzięki takiemu pytaniu uczniów mamy gotowy wstęp do zadań z treścią.
Szczególnie ważne wydaje mi się zadawanie pytań i stawianie problemów przez uczniów w metodzie projektu. W tym roku w gimnazjum zaczyna być obowiązkowy projekt edukacyjny. Ale taki, który ma na celu rozwiązanie problemu. Myślę, że bardzo ważne jest, aby problem był zaproponowany przez grupę uczniów, niech oni zadadzą pytanie, na które będą szukać odpowiedzi.
Może dzięki temu szkoła stanie się miejscem gdzie – ja się uczę, a nie mnie nauczają?