Samoocena uczniowska, a wystawianie sobie samemu stopnia

Samoocena uczniowska jest doceniana przez wielu edukatorów i nauczycieli. Jest też sztandarem oceniania kształtującego. Piąta strategia OK głosi: Wspomaganie uczniów, by stali się autorami procesu swojego uczenia się.

Podstawą tej strategii jest samoocena. Uczeń wie i umie powiedzieć, co zrobił dobrze i co może poprawić. Jest to informacja zwrotna udzielana samemu sobie. Dokonywana jest na podstawie wcześniej przekazanych kryteriów sukcesu.

Jest to forma oceny kształtującej, a nie sumującej.

Przeczytałam króciutki artykuł na portalu Edutopia, pt.: Let *Them* Grade It

Jest to artykuł polecający samoocenę uczniowską, ale nie na stopnie. Okazuje się, że samoocena ma wiele korzyści. Przeprowadzono w 2024 roku badania nad samooceną uczniowską prac domowych. Według nich  samoocena odjęła nauczycielom godziny pracy, a jednocześnie w niewielkim stopniu poprawiła wyniki uczniów w nauce. Dla wielu uczniów samoocena była sygnałem pobudzającym do większego wysiłku i skutkowała podniesieniem stopnia z egzaminu o połowę jego wartości.

Dzięki samoocenie uczniowie widzą wartość w znajdywaniu i korygowaniu własnych błędów. Dzięki temu są w stanie monitorować swój proces uczenia się.

Profesor John Hattie w swoich ogromnych metabadaniach edukacyjnych również daje samoocenie wysokie noty – wskaźnik wpływu wynosi ponad 1, podczas gdy – wskaźnik wpływu 0,4, Hattie uznaje za opłacalny.

Pamiętać jednak należy, że samoocena jest rozumiana jako ocena kształtująca, a nie jako sumująca w postaci stopnia.

 

Do wystawiania sobie przez uczniów stopni jestem bardzo przeciwna. To nie jest rola uczniów, nie mają do tego odpowiednich danych i umiejętności.

Wystarczy spojrzeć na czasami stosowaną praktykę, w postaci zapytania ucznia, jaki stopień otrzyma ze sprawdzianu. Jest to praktyka bezwartościowa i wprowadzająca zamieszanie, po prostu zbędna.

Ponieważ prawo oświatowe pozwala, a wręcz zaleca, stosowanie w nauczaniu bieżącym oceny kształtującej, to wielu nauczycieli poszukuje sposobu, jak ją przełożyć na ocenę końcową, które w klasach powyżej trzeciej ma mieć formę stopnia, czyli oceny sumującej.

Prosiłam wielu nauczycieli, aby podzielili się sposobami na to przełożenie. Znalazłam ich 12 i napiszę o nich w następnym wpisie.

Pierwszym sposobem proponowanym przez nauczycieli była właśnie samoocena. Nauczyciel rozmawia z uczniem pod koniec roku szkolnego i pyta go, jaki stopień by sobie ustalił. Z praktyki nauczycieli stosujących ten pomysł wynika, że uczniowie częściej oceniają się krytyczniej niż zrobiłby to nauczyciel. Podczas spotkania z uczniem uczeń przedstawia „dowody”, które mogłyby świadczyć o adekwatności stopnia, który proponuje. Nauczyciel aprobuje oceną lub przekonuje ucznia, do jej zmiany.

Wydawał mi się to bardzo ludzki i jednocześnie bardzo ambitny sposób, wymagający od nauczyciela przygotowania się i poświęcenia czasu na rozmowę z każdym uczniem.

Jednak po zastanowieniu, zadałam sobie pytanie: SKĄD UCZEŃ MA WIEDZIEĆ JAKI STOPIEŃ MU SIĘ NALEŻY? Jeśli my nauczyciele mamy trudności z oceną sumującą, mimo, że byliśmy do oceniania stopniami przygotowywani i mamy oceny cząstkowe pochodzące z oceniania bieżącego, to jak ma uprać się z tym zadaniem uczeń?

Widać tu niedoskonałość prawa oświatowego, które zachęca nauczycieli do zmniejszenia liczby lub do likwidacji stopni w trakcie uczenia się uczniów, a wymaga wystawienia stopnia na koniec. PROBLEM.

Przed każdym sprawdzianem i każdym ocenianiem nauczyciel powinien określić kryteria sukcesu. Jednak to nie wystarczy do samooceny przy pomocy stopni, powinien również przedstawić przełożenie tych kryteriów na ocenę sumującą.

Pamiętam z własnego nauczania, gdy określałam w punktach ile „warte” jest każde zadanie na sprawdzianie i jak suma punktów przekłada się na stopień ze sprawdzianu. To było oczywiście ocenianie sumujące, a nie kształtujące. Dotyczyło jednego sprawdzianu, więc dawało się zrobić, ale nie widzę możliwości sporządzenia takiego przełożenia na cały rok. Matematyka, której nauczałam jest pod tym względem łatwiejsza niż inne przedmioty, ale nie ma w takim sposobie oceniania miejsca na ocenianie kształtujące, które wpływa pozytywnie na proces uczenia się uczniów. Jeśli nauczyciel chce oceniać na bieżąco przy pomocy informacji zwrotnej, i jednocześnie chce, aby to uczeń ustalił dla siebie ocena końcową sumująca, to musiałby znaleźć sposób przełożenia informacji zwrotnej na stopień. A to niweluje korzyści z przekazywania informacji zwrotnej uczniowi, gdyż ustalenie stopnia powoduje, że uczeń uczy się dla stopnia, a nie dla uzyskania informacji i własnego rozwoju. Koło się zamyka.

Zamiana informacji zwrotnej na stopień skazana jest na niepowodzenie, gdyż ocenianie kształtujące i sumujące mają różne cele.

W jednym z następnych artykułów postaram się zaproponować sposób na rozwiązanie tego problemu.

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *