Taksonomia Blooma jest znaną taksonomią pytań. Artykuł polemizuje z interpretacją taksonomii Blooma, jako przedstawianiem procesu uczenia się, jako zdobywania osobnych umiejętności w kolejności ich ważności. Artykuł nie jest skierowany przeciwko rozumowaniu Benjamina Blooma, które nadal uważam za bardzo wartościowe. Przedstawiam również argumenty Rona Bergera, dyrektora EL Education zawarte w artykule; Here’s What’s Wrong With Bloom’s Taxonomy: A Deeper Learning Perspective.

Artykuł można tez przeczytać pod linkiem: https://osswiata.ceo.org.pl/2018/11/27/co-jest-nie-tak-z-taksonomia-blooma/

3 strony czytania

Naprawdę bardzo się cieszę, że dożyłam momentu, gdy naukowcy “odczarowują” taksonomie Blooma. Wiele lat temu, gdy poznałam zasady taksonomii Blooma, czułam, że coś jest nie tak, ale nie odważałam się podważać uznanej teorii. Wielu moich znajomych nauczycieli i trenerów edukacyjnych często powoływało się na tę taksonomię w dyskusjach o nauczaniu.

Moje wątpliwości związane z Taksonomią Blooma są takie:

  • Przede wszystkim budzi moją wątpliwość ułożenie poziomów w taksonomii w sposób wzrastający. Czyli jedna jest ważniejsza od drugiej. Nie sądzę, aby np. analiza była ważniejsza niż zastosowanie. A w taksonomii zastosowanie leży niżej niż analiza. Bardziej mi odpowiada wyróżnienie tylko dwóch poziomów: jeden – wiedza i zapamiętywanie, a drugi – cała reszta w luźnym worku.
  • Bardzo trudno sztywno określić dla zadania poziom taksonomii Blooma. Zauważyłam, że przydzielenie tego poziomu zależy w dużej mierze od wieku ucznia, a nie od rodzaju zadania. Np. jeśli zapytamy małe dziecko ile jest trzy razy cztery, to może to wymagać od niego umiejętności analizy, za to dla ucznia klasy IV jest to odpowiedź z poziomu wiedzy, bo uczeń odpowiada automatycznie, znając już tabliczkę mnożenia na pamięć. Przydział zadaniom poziomów wydaje mi się sztuką dla sztuki, dyskusją, w której każdy ma swoją rację.
  • Budzi moje zastrzeżenia również to, że poziom podstawowy jest traktowany przez wyznawców Taksonomii Blooma, jako mniej wartościowy. Mnie wydaje się on istotny dla procesu uczenia się. Można przytoczyć wiele przykładów, w których brak wiedzy uniemożliwia działania. Jak można np. analizować dane, gdy się ich nie zna? Uważam, że niezbędne jest dostarczenie uczniom wiedzy, którą będą mogli wykorzystać w zadaniach uczących ich “wyższych” umiejętności i jednocześnie pogłębiających proces uczenia się.

Znalazłam artykuł, w którym autor podejmuje polemikę z Taksonomia Blooma i z wnioskami z niej płynącymi. Cieszę się, że moje argumenty padają również w tym artykule. Przeczytałam artykuł z dużą satysfakcja i przedstawiam poniżej jego omówienie.

Artykuł Rona Bergera, dyrektora EL Education; Here’s What’s Wrong With Bloom’s Taxonomy: A Deeper Learning Perspective;

http://blogs.edweek.org/edweek/learning_deeply/2018/03/heres_whats_wrong_with_blooms_taxonomy_a_deeper_learning_perspective.html

Prawie każdy zna Taksonomię Blooma, która powstała w 1956 roku i była przedstawiana w postaci piramidy (rys 1), a w roku 2001 zmieniono nieco kształt piramidy (rys 2).


Rys 1 Rys 2

Problemem jest to, że obie wersje piramid prezentują fałszywy obraz uczenia się. Uczenie się nie jest hierarchiczne, ani też liniowe. Powyższe rysunki przedstawiają każdą z umiejętności osobno, to sugeruje, że można ją kształcić w separacji od innych. Oprócz tego przestawienie w postaci piramidy robi wrażenie jakby zamieszczone w niej wyżej umiejętności były trudniejsze i ważniejsze od tych zamieszczonych niżej. To zaciemnia obraz faktycznie zachodzącego w głowie ucznia procesu.

Powyższe wywody nie są skierowane przeciwko rozumowaniu Benjamina Blooma, ani też przeciwko zreformowanej piramidzie (rys 2), ale przeciwko pokazywaniu procesu uczenia się jako zdobywania osobnych umiejętności w kolejności ich ważności.

Jeśli z Taksonomii Blooma wyniesiemy, że nauczanie powinno być hierarchiczne i że pewne umiejętności są ważniejsze, niż inne, to będziemy w sprzeczności z tym, co wiemy dziś o uczeniu się.

Opinia Doug Lemov

Edukator Doug Lemov krytykuje Taksonomię Blooma przytaczając argumenty, które były używane już w przeszłości. Zauważa, że wiedza i pamiętanie są umieszczone w taksonomii na samym dole. Oznacza to, że jest to umiejętność najmniej ważna i należy mniej uwagi jej poświęcać, a dawać miejsce umiejętnościom “wyższego” rzędu. Można na to spojrzeć inaczej – umieszczenie tej umiejętności na dnie taksonomii może oznaczać, że stanowi ona podstawę i jest niezbędna, aby można było na niej coś zbudować.

Jednakże Lemov uważa, że to drugie podejście nie jest powszechne wśród nauczycieli. Najczęściej wnioski z taksonomii Blooma prowadzą w opiniach nauczycieli do dewaluacji wiedzy, co owocuje poważnym problemem. Lemov twierdzi, że uczniowie, którzy są pozbawieni należytej wiedzy, mają w konsekwencji w niej luki uniemożliwiające im uczenie się.

Autor artykułu zgadza się z Doug Lemovem. Znamy wiele sytuacji w uczeniu się, gdy zapamiętywanie wiedzy jest najbardziej potrzebną umiejętnością (np. grzybobranie bez wiedzy na temat grzybów trujących i jadalnych jest bardzo niebezpieczne). Również nie jest możliwa analiza i ewaluacja, jeśli uczący nie posiada wystraczającej wiedzy na temat danego zjawiska. Luka w wiedzy może być poważnym problemem w uczeniu się.

Autor przyznaje rację zwolennikom Taksonomii Blooma, którzy zwracają uwagę na konieczność kształcenia pozostałych umiejętności. Jednak autor uważa, że przed planowaniem zadań dla uczniów warto pamiętać o bazie w postaci niezbędnej wiedzy. Szczególnie jest to ważne dla uczniów, pochodzących z uboższych środowisk, którzy tej wiedzy nie mogą uzupełnić samodzielnie. Często w praktyce szkolnej obserwujemy tok lekcji oparty tylko na przedstawianiu wiedzy, prawie każde pytanie jest wtedy pytaniem “o wiedzę”, a uczniowie rzadko proszeni są o analizę lub syntezę. Nauczyciele powinni w nauczaniu zachować równowagę pomiędzy różnymi umiejętnościami prezentowanymi w Taksonomii Blooma.

Taksonomia Blooma nie pokazuje drogi uczenie się.

Autor artykułu pokazuje inny niż Lemov problem związany z Taksonomia Blooma. Dla niego podstawowym problemem jest to, że taksonomia nie odzwierciedla procesu uczenia się. Uczący się nie uczy się krok po kroku przechodząc przez stopnie taksonomii, nie zaczyna od wiedzy, potem przez jej zrozumienie i stosowanie utrwala procesu uczenia się. Uczenie dzieje się równolegle, cały czas budujemy zrozumienie, stosujemy wiedzę i ją przetwarzamy.

Przeanalizujmy przykład osoby, która chce nauczyć się języka hiszpańskiego lub np. obróbki drewna. Z pewnością osoba ta musi poznać fakty i pamiętać je. Jednak to nie wystarcza, sama wiedza nie uczy płynnego mówienia i pisania w języku hiszpańskim, również sama wiedza na temat obróbki drewna nie wystarczy do zbudowania półki. Tworzenie pomaga w głębszym zrozumieniu. Tak samo jest w nauczaniu, możemy przedstawić uczniom zasady pisania eseju, ale uczniowie muszą go potem stworzyć, a następnie poddać analizie to, co napisali oraz to, co i jak napisali inni uczniowie. Wtedy dopiero mogą doskonalić pisanie eseju.

Żadne ramy nie pasują do dokładnie do prawdziwego życia. Również Taksonomia Bloma tak, jak i inne konstrukcje tworzą sztuczne kategorie, które pomagają uporządkować myślenie, ale rzadko są naprawdę użyteczne w praktyce i również nie są jedynym wyjaśnieniem zagadnienia. To nie zmienia postawy rzeczy, że różne struktury mogą i być użyteczne.

Można uważać, że Taksonomia Blooma ma więcej zalet niż wad. Przede wszystkim przypomina, że warto pracować nad różnymi umiejętnościami uczniów.

Autor twierdzi jednak, że jego doświadczenie wynikające z pracy z tysiącami nauczycieli pokazuje, że Taksonomia Blooma przynosi więcej szkód niż korzyści.

Lepiej jest organizować zajęcia z uczniami uwzględniając wiedzę na temat tego, jak nasi uczniowie się uczą. Jeśli zgadzamy się, że zastosowanie i tworzenie buduje głębsze zrozumienie, to zapewnijmy uczniom możliwość tworzenia i analizowania swoich dzieł.

Analizując sukcesy swoich uczniów autor doszedł do wniosku, że sukcesy spowodowane były tworzeniem przez nich prac, a nie tylko siedzeniem i słuchaniem wykładów. Szczególnie dobre efekty w uczeniu się wynikały z tworzenia czegoś przez uczniów wspólnie, przeprowadzaniem interdyscyplinarnych projektów (nie koniecznie dużych), tworzeniem modeli, pisaniem prac na dany temat. W tym czasie zapamiętywali oni fakty, oceniali i syntetyzowali.

Przygotwanie do życia

Uczniowie w dorosłym życiu będą musieli tworzyć (np strony internetowe, plany, zestawienia, raporty, kampanie). Często sięgną do książek lub innych zasobów lub skorzystają z wiedzy współpracowników, aby poznać nowe fakty pomocne w tworzeniu. Uczenie się jest dynamiczne, synergiczne, powiązane z tworzeniem, to nie jest statyczna piramida.