Refleksja nad wprowadzaniem technologii do nauczania – część pierwsza

Na całym świecie widać dużą tendencję do wykorzystywania w nauczaniu technologii. Można to nawet nazwać zachłystywaniem się technologią, często z pominięciem jej niekorzystnych stron i kosztów.

Ponieważ są w to zaangażowane potężne lobby IT, to przeciwstawianie się temu jest zdane na „walką z wiatrakami”. Poza tym argument w postaci: „Technologia jest koniecznością w obecnych czasach”, zamyka sceptykom usta, bo zaczynają być posądzeni o to, że nie są nowocześni. Wystarczy spojrzeć na atak AI na edukację.

Przypomina mi to sytuacją z lobby farmaceutycznym. Wiadomo, że lekarstwa (technologie) są potrzebne, ale trudno się zatrzymać w rozsądnym miejscu, pomijając np. naturalne leczenie (tradycyjne nauczanie).

W wyścigu o zaspokojenie zróżnicowanych potrzeb uczniów i rozwiązywaniu problemów rosnących luk w nauce, szkoły starają się dodać nowe narzędzia i zasoby.

Przypominam sobie początki dziennika elektronicznego w szkołach. Wydawało się one niezbędne – wszyscy będą wiedzieli na bieżącą, jak się uczeń rozwija. Nie zauważano groźby, że dziennik wymiecie rodziców ze szkół, że informacja o rozwoju będzie w postaci cyferek i wyeliminuje  pożyteczną rozmowę z uczniem i jego rodzicami. Szkoły wygospodarowały finanse, które wtedy nie były nawet bardzo duże, ale trzeba było dodać przeszkolenie nauczycieli w zakresie używania dziennika i ochrony danych. Teraz spotykam dyrektorów, którzy z rozrzewnieniem wspominają dziennik papierowy. Koszty dziennika elektronicznego wzrastają, bo szkoły nie mają już wyboru. Czy dziennik elektroniczny jakkolwiek poprawił nauczanie i uczeni się uczniów?

Decydenci edukacyjni są atakowani propozycjami, promocjami, pakietami oprogramowania i urządzeniami, które obiecują poprawę nauczania uczniów, oszczędność czasu i pieniędzy. Reklama jest tak skonstruowana, aby klient kupił, a nie aby mu wytłumaczyć co za produktem stoi.

Warto przed zakupem drogich technologii móc skonsultować sens ich używania ze specjalistami, Jednak jest to bardzo trudne, bo specjaliści chwalą swoje produkty, i nie są obiektywni.

Nauczanie zdalne pokazało wyraźnie, jak słabe są efekty nauczania na odległość z użyciem technologii. Na szczęście powróciliśmy do nauczania stacjonarnego i wykorzystujemy przede wszystkim relacje budowane bezpośrednio.

Jednak maszyna technologii stale pracuje, tworzy nowe propozycje i bardzo sprytnie je przedstawia. Szkoły nie chcą być zacofane poddają się temu i kupują technologie, których nauczyciele nie potrafią i nie chcą używać, które są drogie, skomplikowane i pomijają czynnik ludzki w nauczaniu.

Nawet na moim ulubionym portalu Edutopia pojawiają się promocje różnych urządzeń, jest tego coraz więcej, wypierają artykuły o nauczaniu. W następnym artykule o pytaniach, które radzi sobie zdać Andrew Boryga przed zakupem technologii do szkoły.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *