Stany Zjednoczone są dla mnie przodującym krajem w pomyśle testowaniu wiedzy uczniów. W tym wpisie o planowanym eksperymencie w tej dziedzinie.
Powszechne są testy zewnętrzne, które maja zasadniczy wpływ na przyszłość uczniów. Za mojego życia testomania przyszła też do Polski. Ja jeszcze zdawałam maturę sprawdzaną w szkole. Potem zaczęły się budzić głosy, że wyniki nie są sprawiedliwe i nie dają do obiektywnego porównania.
Sprawa zaczęła iść w złym kierunku – egzaminy stały się ważniejsze niż zdobywana wiedza.
Przed II Wojną Światową moja mama zdawała małą maturę w szkole, miała ona dwie formy – pisemna i ustana i ze wszystkich przedmiotów. Nikt nie podejrzewał, że j nauczyciele mogą oceniać niesprawiedliwie.
Są różne formy sprawdzania wiedzy uczniów i nie musi to być kosztowny egzamin zewnętrzny. Podejrzewam, że lobby egzaminacyjne przede wszystkim działa z pozycji zysków materialnych.
Bardzo się ucieszyłam czytając artykuł o eksperymencie ograniczenia egzaminowania zewnętrznego w USA.
Los Angeles Unified School District przeprowadza eksperyment polegający na rezygnacji ze wszystkich testów zewnętrznych (poza tymi, które są wymagane przez przepisy stanowe i federalne) pod warunkiem, że szkoły opracują własne metody oceny postępów uczniów. Jeśli szkoła będzie zakwalifikowana do programu eksperymentalnego, to jej uczniowie nadal będą musieli zdawać testy wymagane prawem – tak zwane testy Smarter Balanced Assessment, jednak zwolnieni będą z innych testów diagnostycznych, np. z i-Ready, komputerowego testu przeprowadzanego trzy razy w roku w celu pomiaru postępów uczniów w zakresie języka angielskiego/sztuki językowej i matematyki.
Zwolennicy tego eksperymentu są przekonani, że da on nauczycielom czas i elastyczność, których potrzebują, aby angażować uczniów w bardziej wartościowe projekty, oceniając uczniów przy pomocy innych metod, takich jak portfolio akademickie i prezentacje publiczne.
Za to przeciwnicy ostrzegają, że ocena ta będzie mniej wiarygodna i nieporównywalna.
Propozycja powstała na skutek spostrzeżenia, że najważniejsza w szkołach stała się rozliczalność oparta na testach zewnętrznych. Postanowiono to zmienić.
Są inne metody oceniania np. za pomocą quizów i testów, nieformalnych rozmów i projektów.
W innym programie o nazwie Linked Learning uczniowie około 40 szkół średnich ostatnich klas publicznie prezentują i bronią swojego portfolio i pokazują, czego się nauczyli. Uznano, że jest to lepszy sposób rozpoznawania postępów w nauce niż egzaminy.
Szkoły przystępujące do programu eksperymentalnego otrzymają od 2025-26 roku wsparcie w zintegrowaniu programu nauczania z nowymi metodami oceniania.
Toczy się w USA dyskusja na temat wartości testowania i właściwego wykorzystania wyników uczniów do oceny jakości szkoły i podejmowania ewentualnych interwencji. Organizowanie testów zewnętrznych jest bardzo kosztowne i trudne organizacyjnie. Rozważana jest propozycja przeprowadzania okazjonalnego audytu, w celu sprawdzenia innych form oceniania i ich porównywania z tradycyjnymi testami zewnętrznymi.
Nie wiadomo, jak zredaguje na propozycję społeczeństwo, a zwłaszcza rodzice, którzy przyzwyczaili się do informacji płynącej z wyników egzaminów.
Mnie osobiście cieszy ta inicjatywa w USA, gdyż daje nadzieję, że będziemy naśladować USA nie tyko w chybionych projektach.
Zachęcam do przeczytania artykułu Evie Blad (3 października 2024 r) – A District’s Experiment: What Happens When Schools Do Less Testing?
https://www.edweek.org/teaching-learning/a-districts-experiment-what-happens-when-schools-do-less-testing/2024/10
0 komentarzy