Od nauczycieli wymaga się ciągłego wysiłku, perfekcjonizmu i nieomylności. Jest to ogromna presja, która powoduje, że wielu się zniechęca. Jest to jest pułapka mitu doskonałości.

W tym wpisie o nauczaniu opartym na współczuciu i wyrozumiałości dla samego siebie i innych.

Kiedyś moja córka przyszła ze szkoły i powiedziała: „Mamo, to jest nie do uwierzenia, ale ten nasz chemik ma rodzinę”. Chemik był niedostępny, nieomylny i perfekcyjny. Raptem okazało się, że spowodował wypadek samochodowy i przyjechała po niego żona i dzieci. Zdziwienie uczniów było wielkie, bo jak ten doskonały człowiek mógł popełnić błąd na drodze i jak ten „ideał” okazał się zwykłym rodzicem.

Wielu nauczycieli uważa, że trzeba być nieomylnym, że traci się autorytet przyznając się do błędu. Wymóg doskonałości powoduje frustrację, a czasami doprowadza do wypalenia zawodowego. Do tego przyczynia się wewnętrzny krytyk, który surowo osądza każdą porażkę.

Jeśli nauczyciel popełni błąd lub poniesie porażkę, to przede wszystkim powinien zadbać o siebie. Dzięki temu nabywa większej odporności i w przyszłości większej skuteczności. Obwinianie samego siebie i krytykowanie nie prowadzi do niczego dobrego. Współczucie dla siebie nie polega na pobłażaniu sobie, polega na uznaniu możliwości porażki i zrozumieniu, że perfekcja nie jest ani możliwa, ani konieczna.

Z porażką wiąże się umiejętność przyznania się do niej. Ale też nie w formie obwiniania samego siebie. Zauważenie porażki, wyciagnięcie wniosków na przyszłość i pożegnanie się z nią. Przejście na stronę – porażka jest ucząca, dobrze, że się wydarzyła, bo dzięki temu mamy szansę nie popełnić podobnego błędu w przyszłości.

Taka narracja uczy również uczniów, że mogą i będą popełniać błędy, a jeśli je wykorzystają, to będą one służyły rozwojowi. Dzięki przyznaniu się do błędu stajemy się bardziej pewni siebie, gdyż wiemy, że potrafimy niektóre rzeczy robić dobrze, a niektórych się dopiero uczymy.

Pokazuje to uczniom, że wiedzę i umiejętności zdobywa się, a nie rodzi się z nimi. To bardzo dobre doświadczenie dla uczniów i ich procesu uczenia się. Pomaga ono uczniom w podejmowaniu ryzyka i wyzwań – jeśli mogę się mylić, to mogę zaryzykować.

Nauczyciel pozwalając sobie na niedoskonałość, staje się bardziej otwarty na pomyłki uczniów i bardziej empatyczny wobec uczniów. Nauczyciel przechodzi od kontroli do zaufania i troski. Przez to uczniowie lepiej się uczą.

Nauczanie oparte na współczuciu i wyrozumiałości dla samego siebie i innych opiera się na trzech filarach: świadomości, akceptacji i troski.

  1. Świadomość. 

Pierwszym krokiem jest poznanie samego siebie i swoich możliwości. Czyli świadomość swoich myśli, emocji i działań. Wymaga to uważności i umiejętności obserwowania siebie bez osądzania. Przeciwieństwem świadomości jest działanie impulsywne, podejmowanie szybkich nieprzemyślanych decyzji, bez analizy sytuacji. Dla nauczyciela oznacza, to obserwacje własnych reakcji, uświadomienie sobie uczuć i niereagowanie impulsywne. Dzięki temu można poznać swoje mocne strony i z nich skorzystać oraz słabe strony i nad nimi pracować.

  1. Akceptacja

Dzięki temu, że znamy siebie samego możemy akceptować i doceniać  siebie. Oznacza to uznanie swoich niedoskonałości i ograniczeń bez surowej samokrytyki. Akceptacja nie oznacza samozadowolenia, tylko docenianie własnych mocnych stron i gotowość na doskonalenie się. Kiedy akceptujemy siebie takim, jakimi jesteśmy, uwalniamy energię, która wcześniej była przeznaczana na samoocenę, pozwalając  skupić się na wzroście i rozwoju.

  1. Troska

Świadomość i akceptacja wpływają na większa troskę i odpowiedzialność za siebie i innych. Oznacza to wzięcie odpowiedzialności za swoje działania i za ich wpływ na innych (np. uczniów), ale też o zatroszczenie się o siebie i innych. Troska między innymi polega na stawianiu wysoko porzeczek sobie i uczniom, ale także na zrozumieniu, że błędy są okazją do nauki, a nie dowodem na porażkę.