Rozwój sztucznej inteligencji sprawia, że ​​technologia zaczyna za nas myśleć i my myślimy mniej.

Do takich wniosków prowadzi przełomowe badanie przeprowadzone na grupie blisko 400 000 respondentów w 160 krajach. Badanie wykazało, że pracownicy generacji „Z” ufają sobie samym znacznie mniej niż przedstawiciele poprzednich pokoleń.

Młodsi ludzie mają tendencję do poszukiwania zewnętrznego potwierdzenia i wskazówek zanim podejmą decyzję. Intuicja i zaufanie do siebie zmniejszyły się o 60 punktów procentowych w porównaniu z poprzednimi pokoleniami.

Technologia nami wszystkimi zawładnęła. Możemy sami to sprawdzić, już nie sięgamy po mapy, aby znaleźć właściwą drogę, tylko zdajemy się na Google. Tak samo, gdy potrzebna nam jest jakaś informacja, to nie szukamy jej we własnej  pamięci, tylko sprawdzamy w internecie.

Pokolenie Z, które urodziło się z telefonem w ręku nie umie już żyć bez niego.

Niektórzy jednak, odbierają postawę tego pokolenia, jako potrzebę pozyskania rzetelnych informacji, zanim podejmie się decyzje.

Inspiracja artykułem Tony CaseI : https://www.worklife.news/leadership/gen-z-wary-about-trusting-their-gut-potentially-reshaping-future-leadership/

Czy te wiadomości pochodzące z badań powinny wpłynąć na nauczanie w szkole?

Na zdrowy rozum, to egzaminy powinny zejść z pomnika. One sprawdzają wiedzę, a jeśli ona jest w internecie, to kogo właściwie sprawdzamy? Można byłoby pozwolić zdawać egzaminy z komputerem, ale wtedy polecenia powinny być inne, nie takie, co sprawdzają wiedzę. Może powinny zaczynać się od polecenia – uzasadnij. Ale tu jest kłopot, bo czy poddane uzasadnienie jest wartościowe, czy mieści się w kodzie odpowiedzi? Może powinno być inne?

Czyli nie wynik, a dojście do wyniku.

Druga sprawa to branie odpowiedzialności za swoje zdanie i opinię. Nie to, co autor ma na myśli, bo to łatwo wygooglować, ale co ty uczniu o tym sadzisz i dlaczego i czy weźmiesz za to odpowiedzialność. Jak ma uczeń sobie ufać, gdy jest stale oceniany i krytykowany.

Trzecia to wykazywanie się umiejętnościami, zarówno dyskusji, komunikacji, współpracy i pomocy innym. Tylko, jak to ocenić? Czy podlanie kwiatków w klasie jest równe np. przekonaniu kogoś do swojego zdania?  Czy jest moralne ocenianie czyjejś gotowości do niesienia pomocy?

I ta osławiona sprawczość, co to znaczy, w jakiej sprawie, w jakim kontekście?

Jest na pewno wiele jeszcze kontrowersji  – jak postępować z pokoleniem Z, jak im pomóc, aby starali się sobie zaufać. Chętnie posłucham Waszego zdania.

Jedno według mnie jest oczywiste – egzaminy w obecnej formie – do kosza!